Mazowiecki folklor, śladem kolorów, smaków i tradycji
Spis treści
Spis treści
Mazowsze, największe polskie województwo zarówno pod względem powierzchni jak i liczby ludności. Położone w centrum naszego kraju, jest z pewnością jego sercem. Chociaż to nasz rodzimy region, to znaliśmy go dość słabo. Tym większa była nasza radość, że w ramach IV Turystycznych Mistrzostw Blogerów reprezentujemy właśnie Mazowsze. Ruszyliśmy w podróż śladem lokalnego folkloru, krok po kroku odkrywając piękne, wciąż mało popularne miejsca i tradycje. Z ogromną przyjemnością zabierzemy Cię ze sobą w tę barwną podróż! Przeczytaj tez nasz drugi wpis w ramach mistrzostw dotyczący natury Mazowsza. Znajdziesz tam inspiracje do spędzenia aktywnego weekendu.
Naszym pierwszym przystankiem na trasie w poszukiwaniu mazowieckiego folkloru był Wiączemin Polski i tamtejszy Skansen Osadnictwa Nadwiślańskiego będący filią Muzeum Mazowieckiego w Płocku. Położony jest nieco ponad 20 kilometrów od Płocka, w miejscu dawnych osad Olędrów. Pracownicy skansenu zadbali o to, by podczas wizyty w tym miejscu odbyć prawdziwą podróż w czasie i poczuć, jak kiedyś wyglądało życie w zgodzie z naturą.
Olędrzy (lub Olendrzy) to osadnicy, którzy przybyli na tereny zalewowe Wisły w XVI i XVII wieku. Pierwotnie byli to ludzie głównie wyznania mennonickiego, pochodzący z Fryzji i Niderlandów, stąd właśnie wywodzi się ich nazwa. Z biegiem czasu Olędrami zaczęto nazywać ludność nie ze względu na pochodzenie etniczne, a na przywileje, jakie im przysługiwały. Chłopi olęderscy dysponowali prawem do wolności osobistej lub wieczystej dzierżawy gruntów. Najważniejszą cechą tej grupy, była zbiorowa odpowiedzialność całej gminy olęderskiej wobec pana.
Olędrzy bardzo dobrze znali się na melioracji, świetnie nauczyli się wykorzystywać bliskość rzeki. Żyli w zgodzie z naturą, nawet powodzie potrafili obrócić na swoją korzyść – nawozili w ten sposób ziemię i oczyszczali domostwa. Zajmowali się rolnictwem i prowadzili spokojne, wiejskie życie.
Skansen w Wiączeminie Polskim został otwarty w październiku 2018 roku, więc nasza wizyta przypadła niemal w trzecie urodziny obiektu. Jest niewielki, na jego terenie znajdują się trzy domostwa, szkoła, kościół z 1935 roku oraz cmentarz. Na uwagę zasługuje fakt, że żaden z tych budynków nie jest repliką. Kościół oraz szkoła powstały w miejscu, w którym znajdują się obecnie, jedynie je odrestaurowano. Pozostałe budynki zostały przeniesione z okolicznych miejscowości.
Można tu zobaczyć trzy typy domostw tradycyjnych dla tej części Mazowsza. Typowy polski budynek, w którym mieści się recepcja. Charakterystyczny “langhoff”, czyli długi budynek połączony ze stodołą i oborą. Kolejny rodzaj domostwa to zespół budynków mieszkalnych połączony z oborą, oddzielną stodołą i powidlarnią. Szkoła stylizowana jest ona na okres międzywojenny, w jednej izbie znajduje się klasa, w drugiej części budynku jest mieszkanie nauczyciela.
Skansen Osadnictwa Nadwiślańskiego posiada bardzo bogate zbiory. Co ciekawe wszystkie przedmioty, które znajdują się na miejscu są oryginalne. Część została odnaleziona na miejscu, większość jednak pochodzi z okolicznych miejscowości. Często znajdowane były u kogoś na strychu, jako “niechciana staroć” lub “niepotrzebny rupieć”.
Zwiedzanie skansenu odbywa się z przewodnikiem. Miejscowa ekipa jest bardzo miła i pomocna. Z wielką pasją oraz zaangażowaniem opowiada o historii osadnictwa, przedmiotach znajdujących się w skansenie oraz życiu codziennym Olędrów. Podczas wycieczki poznasz bliżej obrządki osadników, zobaczysz meble z minionej epoki oraz dowiesz się, jak zbudowane były dawne domy.
Zobaczysz tutaj, jak niegdyś wyglądały codzienne prace Olędrów. Czym ubijali masło, jak wypiekali pieczywo, gdzie przechowywali ryby i jak tworzyli swoje przetwory, w tym powidła z buraka, z których słynęli. Dowiesz się, dlaczego ich domostwa zawsze stały na wzniesieniach, a otaczało je ogrodzenie wykonane z wierzby.
Wyjątkowo podobał nam się sposób organizacji tego skansenu. Jest prowadzony tak, jakby naprawdę mieszkali tu Olędrzy. Mieliśmy wrażenie, że zaraz wejdą do chaty po całym dniu ciężkiej pracy w polu. Pracownicy bardzo dbają o to miejsce, prowadzą ogródek, wykonują przetwory. Widać ogrom serca, który wkładają w swoją pracę. Skansen Osadnictwa Nadwiślańskiego jest wyjątkowo przyjazny zwierzętom, swoje schronienie znalazły tutaj trzy kotki i pies, co według nas dodaje mu uroku.
Obiekt znajduje się w Wiączeminie Polskim, niecałe 10 kilometrów od drogi wojewódzkiej nr 575. Z łatwością można do niego dojechać używając nawigacji Google. Dokładne informacje zawsze znajdziesz na stronie Skansenu Osadnictwa Nadwiślańskiego. Na zwiedzanie warto przeznaczyć około godzinki, choć my spędziliśmy tam znacznie więcej czasu, ciesząc się sielską atmosferą tego miejsca i dogłębnie poznając jego historię. To świetna destynacja na jednodniową wycieczkę z Warszawy i pomysł na nietypowe zwiedzanie Mazowsza.
W okresie letnim od 1 maja do 14 października:
10 – 17 (ostatnie wejście 16:15)
W okresie zimowym od 15 października do 30 kwietnia:
10 – 16 (ostatnie wejście 15:15)
Wstęp do Skansenu Osadnictwa Nadwiślańskiego w Wiączeminie Polskim jest darmowy.
Kontynuując poszukiwania mazowieckiego folkloru, trafiliśmy na skraj województwa, na pogranicze Mazowsza, Mazur i Podlasia. Tam, na północ od Ostrołęki, znajdują się Kurpie Zielone. Region ten, często traktowany jest jako tranzytowy pomiędzy Warszawą a Mazurami. Pojechaliśmy tam na dwa dni naszym kamperem i zdecydowanie możemy stwierdzić, że warto zatrzymać się na Kurpiach na dłużej! My, już nigdy nie przejedziemy tamtędy obojętnie.
Pisząc o Kurpiach, warto wspomnieć o historii i ludziach zamieszkujących region. A były to tereny biedne, nieurodzajne, ze względu na błotniste i piaszczyste gleby. To sprawiło, że ludność kurpiowska żyła z tego, co dawała im otaczająca puszcza. Nazwa Kurpie wzięła się od butów, które nosili ci osadnicy i była początkowo uznawana za obraźliwą. Cechą charakterystyczną dla Kurpi jest ich duma i upartość, ale także gościnność. Tutejsza ludność posiadała doskonałe umiejętności strzelnicze i była cennym zasobem armii. Co ciekawe, kurpiowskie dzieci i młodzież były jednymi z pierwszych członków w Zespole Ludowym Pieśni i Tańca Mazowsze, ale do tego jeszcze dojdziemy.
To miejsce to bezsprzecznie perełka mazowieckiego folkloru. Znajduje się niedaleko Myszyńca i jest prowadzone przez małżeństwo prawdziwych pasjonatów – Laurę i Zdzisława Bziukiewicz. Pan Zdzisław to Kurp z krwi i kości. Pani Laura, natomiast przyjechała na Kurpie z miasta, ale pokochała ich kulturę, kuchnię i rękodzieło i postanowiła je nie tylko kultywować, ale i rozsławić.
Na uwagę zasługuje ogrom zbiorów, jakie udało się im zgromadzić na miejscu. Niezliczona ilość przedmiotów codziennego użytku, maszyn rolniczych czy związanych z kurpiowską kulturą, jak np. palmy wielkanocne, została zebrana przez lata. Podczas zwiedzania wydaje się, że właściciel zna historię niemal każdego z nich. Z wielkim sercem opowiada o swoich eksponatach, co chwila przytaczając ciekawe anegdoty i historie. My słuchaliśmy zafascynowani, ciesząc się z każdej dygresji.
Większość zebranych zbiorów znajduje się na zewnątrz. Ogromne wozy, narzędzia rolnicze, warsztaty tkackie, czy ule, stoją porozrzucane na terenie muzeum. Drobne przedmioty podzielone są na sekcje tematyczne i schowane do starych szaf, przyczepione do płota czy ścian budynków, co dodatkowo dodaje klimatu temu miejscu. W starej szopie jest jedyna część zadaszona muzeum, gdzie podziwiać można kurpiowskie rękodzieło, w tym przepiękne tkane dywane, palmy wielkanocne, stroje, koronki, rzeźby czy bursztynową biżuterię.
Przez cały czas zwiedzania towarzyszyły nam cztery przyjazne koty, które mieszkają w Muzeum Kurpiowskim w Wachu. Muzeum jest prywatne, a z właścicielami, których dopiero co poznaliśmy, moglibyśmy siedzieć i rozmawiać bez końca, jakbyśmy się znali wiele lat. Mają niesamowitą wiedzę o regionie i co najważniejsze potrafią ją w angażujący sposób przekazywać.
Pisząc o Wachu nie możemy nie wspomnieć o wspaniałej kurpiowskiej kuchni, której tajniki zgłębiała Pani Laura. Przez lata rozmawiała z kurpiowskimi gospodyniami, zbierała przepisy i wszystko dokładnie spisywała, a później odtwarzała. Każdy za niewielką opłatą może skosztować przepysznych dań, których w żadnym innym regionie Polski nie sposób znaleźć. Wystarczy przed wyjazdem zadzwonić i umówić się na degustację. My zostaliśmy przyjęci gołąbkami z rejbakiem, fafernuchami, zupą na bazie kapusty i prośniaków, melonem (dynią) z kaszą jaglaną i piwem kozicowym. Dania smakowały obłędnie były wykonane ze świeżych składników, a przepisy są naprawdę proste.
Co ciekawe kuchnia kurpiowska idealnie wpisuje się w obecne trendy żywieniowe. Nie zawiera glutenu, jest w niej bardzo mało mięsa i jest dość tania. Jej podstawą jest to, co daje natura: kapusta, ziemniaki, grzyby, wszystko w zależności od sezonu. Byliśmy bardzo zaskoczeni, jak pyszne mogą być proste potrawy. Pani Laura wydała też książkę kucharską, w której dzieli się tradycyjnymi kurpiowskimi przepisami. Można ją kupić w muzealnym sklepiku razem ze wspaniałym rękodziełem wykonanym przez właścicieli.
Z Wachu przenieśliśmy się do Kadzidła, do miejscowego oddziału Muzeum Kultury Kurpiowskiej w Ostrołęce. Kadzidło to obok Myszyńca i Łysych jeden z trzech większych ośrodków kultury kurpiowskiej w tych okolicach. Tutejsza zagroda musiała więc znaleźć się na naszym szlaku, wyznaczonym przez mazowiecki folklor.
Zagroda Kurpiowska w Kadzidle to niewielki skansen, chyba nawet jeden z mniejszych w Polsce. Jest za to bardzo zadbany i pięknie położony w lesie. Na jego terenie znajdują się trzy chaty, stodoła, obora, kuźnia i kilka towarzyszących budynków. Zobaczysz tutaj typową zabudowę kurpiowską z XX wieku. Budynki są przeniesione z okolicznych miejscowości i są w większości oryginalne. W skansenie znajduje się wiele przedmiotów z dawnych lat, głównie narzędzi rolniczych i przedmiotów użytku codziennego.
Tutaj też zobaczysz tradycyjne kurpiowskie wycinanki. Naprawdę nie sposób się nie zachwycić tymi dekoracjami wykonywanymi przez kurpiowskie kobiety. Jest to zdecydowany wyróżnik tej kultury. Dodają one kolorów i radości do ubogich chatek. Precyzja z jaką były wykonywane jest godna podziwu, w szczególności biorąc pod uwagę fakt, że oryginalne wycinanki tworzone były za pomocą nożyc do strzyżenia owiec. Wyróżnia się 3 podstawowe rodzaje kurpiowskich wycinanek:
W Zagrodzie Kurpiowskiej w Kadzidle można wziąć udział w wielu warsztatach i lekcjach. Zajęcia kosztują 50 zł od osoby i trwają od 45 minut do godziny, w zależności od rodzaju. Zajęcia i warsztaty połączone są z lekcją historii. Dowiesz się na nich nie tylko, jak wyrabiać poszczególne przedmioty, ale poznasz również ich genezę i rolę w kulturze kurpiowskiej. Poniżej znajdziesz listę warsztatów, które są dostępne w muzeum.
Na terenie Zagrody regularnie odbywają się liczne imprezy związane z kulturą kurpiowską. Znajdują się tu dwie sceny, mniejsza pięknie zdobiona i nowa znacznie większa. W zagrodzie organizowane jest również tradycyjne wesele kurpiowskie.
Impreza odbywa się w trzecią niedzielę czerwca. Czasami organizatorom uda się znaleźć prawdziwą parę, która zdecyduje się na zawarcie związku małżeńskiego w stary kurpiowski sposób. Niezależnie jednak, czy jest to tylko widowisko obrzędowe, czy prawdziwe wesele, każdy może wziąć czynny udział w uroczystości. Imprezie towarzyszą różne kiermasze, pokazy sztuki ludowej, konkursy i zabawy.
Muzeum znajduje się przy głównej drodze krajowej nr 53. Dokładny adres placówki to: Trasa Mazurska 2, 07-420 Kadzidło.
Codziennie od 10 do 17
Normalny – 8 zł
Ulgowy – 5 zł
Warsztaty – 50 zł
W niedzielę wstęp do Zagrody Kurpiowskiej w Kadzidle jest darmowy.
Na zakończenie naszej wizyty na Kurpiach odwiedziliśmy Muzeum Kultury Kurpiowskiej w Ostrołęce. Możesz tam obejrzeć podobne przedmioty, jak w skansenach, jednak lepiej zachowane i zadbane. Są tu też materiały filmowe z dawnych lat. Bardzo duży nacisk położony jest też na kurpiowskie rękodzieło, w szczególności tkactwo i wycinanki. Poznasz tutaj dokładną historię ich rozwoju, różne techniki tworzenia i zobaczysz piękne przykłady kurpiowskiej sztuki ludowej.
Zarówno Muzeum, jak i Skansen oferują darmowy wstęp w niedziele, w pozostałe dni tygodnia bilet kosztuje 8 zł na wystawy stałe, podobnie jest w Zagrodzie w Kadzidle. Dokładne ceny możesz sprawdzić na stronie obiektu.
Jako, że Kurpie odwiedziliśmy naszym kamperem, szukaliśmy odpowiedniego noclegu. Przy Muzeum w Wachu jest pole namiotowe z możliwością zaparkowania kampera. My jednak zdecydowaliśmy się na nocleg w Kurpiowskiej Krainie, gigantycznym ośrodku położonym nad zalewem w Wykrocie, pomiędzy Myszyńcem a Kadzidłem.
Teren ośrodka jest bardzo rozległy, jest tu hotel, pole kempingowe, plaża, korty tenisowe i boiska. Wszystko to uzupełnione jest licznymi salami bankietowymi i barami. Obok hotelu jest scena, na której odbywają się różne imprezy. W Kurpiowskiej Krainie można odnaleźć prawdziwy spokój i chwilę wytchnienia w naturze, w szczególności poza sezonem i co fajne, zrealizujesz tutaj bon turystyczny. Nas Kurpiowska Kraina uraczyła jeszcze przepięknym wschodem i magicznym porankiem, podczas którego obserwowaliśmy grę słońca i mgły unoszącej się nad wodą. To przepiękne miejsce do zrobienia zdjęć, w szczególności w jesiennych barwach.
Nie sposób pisać o mazowieckim folklorze, nie wspominając najbardziej znanego zespołu pieśni i tańca ludowego –„Mazowsze”. Co prawda, obecnie zespół reprezentuje folklor całego naszego kraju, ale wszystko zaczęło się w samym sercu Polski – na Mazowszu, a dokładniej w podwarszawskich Otrębusach, w majątku Karolin, gdzie Państwowy Zespół Ludowy Pieśni i Tańca „Mazowsze” ma swoją siedzibę. Wizyta w Centrum Folkloru Polskiego„Karolin” była dla nas cudownym dopełnieniem szlaku mazowieckiego folkloru. „Mazowsze” to zespół z ponad 70-letnią tradycją, znany nie tylko w naszym kraju, ale przede wszystkim reprezentujący Polskę na arenie międzynarodowej.
Zespół został założony 8 listopada 1948 roku przez Tadeusza Sygietyńskiego. Po niemal równo dwóch latach 6 listopada 1950 odbył się pierwszy koncert „Mazowsza”. Bardzo szybko zaczęła się międzynarodowa kariera zespołu. ZSRR, Paryż, USA, Argentyna, Australia, to tylko ułamek miejsc, w których występowali. Był czas, że występów zagranicznych było więcej niż krajowych. W 1955 roku zmarł Tadeusz Sygietyński, a „Mazowsze” przeszło pod skrzydła jego żony, Miry Zimińskiej-Sygietyńskiej, która wzorowo poprowadziła zespół do kolejnych sukcesów. „Mazowsze” obecnie reprezentuje folklor z całej Polski i już od ponad 70 lat zachwyca na scenach całego świata. Zespół występował już na 6 kontynentach, w 51 krajach. Co ciekawe, przy Pałacu Karolin, znajdują się głazy z wyrytymi latami i nazwami krajów, które zespół odwiedził.
W pierwszej kolejności zawitaliśmy do Centrum poświęconemu folklorowi Polski i „Mazowszu”, znajduje się ono w dawnej siedzibie zespołu, w Pałacu Karolin. Po kolei przeszliśmy przez sale, z których każda przedstawiała kostiumy, instrumenty muzyczne i tańce innego regionu Polski. Poznasz tutaj różne ludowe instrumenty takie jak burczybas, bazuna czy diabelskie skrzypce kaszubskie i posłuchasz ich brzmienia. Zobaczysz z bliska kostiumy, w których zespół występuje. Liczba detali i precyzja z jaką są wykonane, robi ogromne wrażenie. Największe zrobił na nas pięknie zdobiony strój cieszyński, który jest zarazem najdroższym strojem, w jakim „Mazowsze” występuje.
Na ścianach pałacu można zobaczyć wiele fotografii z minionej epoki, przedstawiających oryginalne stroje ludowe, na których wzorowane są obecne kostiumy zespołu. Dzięki temu widać, jak wiernie odtwarzają tradycyjny folklor danego regionu, a jedyne zmiany, jakie zostały poczynione, mają zapewnić komfort podczas występów.
Zwiedzanie zakończysz w pomieszczeniach poświęconych najważniejszym osobom „Mazowsza”, czyli Mirze i Tadeuszowi. Sale te znajdują się w dawnym gabinecie założycieli. Gabinet Pani Miry pozostał praktycznie niezmieniony od czasów, gdy urzędowała w nim ta wybitna artystka i faktycznie wchodząc do niego, ma się wrażenie, jakby czas się w nim zatrzymał.
Centrum Folkloru Polskiego można odwiedzać od wtorku do niedzieli. Zwiedzać można samodzielnie lub z przewodnikiem. Na wizytę należy przeznaczyć minimum godzinę, chociaż poznawanie historii poszczególnych regionów Polski i podziwianie pięknych tańców ludowych w wykonaniu „Mazowsza” naprawdę wciąga, dlatego polecamy zarezerwować sobie ciut więcej czasu!
Dokładny adres Centrum to ul. Świerkowa 2, 05-805 Otrębusy.
pon. – zamknięte
wt.- pt. od 10 do 18
sob. – niedz. od 10 do 17
Normalny – 20 zł.
Ulgowy – 15 zł.
Grupowy (od 10 os.) – 12 zł.
Karta dużej rodziny – 10 zł.
Dzieci do 3 roku życia mają wstęp wolny.
Opłata za przewodnika to 100 zł.
Opłata za przewodnika anglojęzycznego to 120 zł.
Kasy biletowe zamykane są na 30 minut przed zamknięciem.
Naprzeciwko Pałacu, w 2009 roku powstała nowa i obecna siedziba zespołu „Mazowsze”. To tutaj trenują tancerze, chórzyści i muzycy zespołu. Jest tu też sala widowiskowa, w której odbywają się koncerty zespołu oraz zewnętrzne eventy. Mieliśmy okazję zajrzeć do garderoby, podpatrzeć fragmenty próby zespołu, ale przede wszystkim zobaczyć normalny dzień funkcjonowania „Mazowsza”. Nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, jak wielkim przedsięwzięciem logistycznym, jest kierowanie zespołem. Same kostiumy na trasę koncertową mogą ważyć nawet 7 ton! Jest to też niesamowita wartość artystyczna, na którą pracuje około 160 osób na scenie i jeszcze więcej cichych bohaterów, których nie widać na co dzień.
„Mazowsze” to nie tylko praca, to sposób na życie. Mieliśmy okazję posłuchać opowiadań z dawnych lat, za które bardzo dziękujemy. W Karolinie związało się ze sobą kilkadziesiąt par, powstały małżeństwa, urodziły się dzieci biegające po terenie siedziby zespołu. Tutaj też powstały przyjaźnie na całe życie. Nie było i nie jest łatwo dostać się do zespołu. Oprócz talentu, umiejętności i wyglądu trzeba mieć „to coś”, dlatego „Mazowsze” od lat utrzymuje tak wysoki poziom.
Reprezentując „Mazowsze”, reprezentuje się Polskę, artyści mają tego świadomość i dają z siebie wszystko podczas występów. Niektórzy z nich w zespole pozostają na lata i wraz z zakończeniem kariery przechodzą do pracy w strukturach organizacyjnych i artystycznych Mazowsza. Dzięki spotkanym tu ludziom mieliśmy okazję poczuć niesamowity klimat tego miejsca i zobaczyć, jak ciężką pracę wykonują.
Po wizycie w siedzibie zespołu “Mazowsze” nadszedł czas na koncert. Słyszeliśmy dużo dobrych opinii o widowiskach zespołu, więc poprzeczka naszych oczekiwań była ustawiona bardzo wysoko. Jednak to, co zobaczyliśmy na scenie absolutnie nas zaskoczyło. Aż tak dobrego, ciekawego i angażującego widowiska się chyba nie spodziewaliśmy. Jedynym momentem, w którym można było się nudzić, była przerwa, ponieważ koncert składał się z dwóch części.
To, co “Mazowsze” pokazało na scenie, wbiło nas w fotel i siedzieliśmy jak zaczarowani. Ostatnio czas na widowisku muzycznym mijał mi tak szybko, gdy na Stadionie Narodowym wystąpiła Metallica, a to chyba najlepsze świadectwo. Setka ludzi na scenie wraz z uzupełniającą ich orkiestrą zrobiła niesamowity pokaz swoich umiejętności, a te są naprawde imponujące. Warto iść na koncert po odwiedzeniu muzeum w Karolinie, można wtedy bardziej świadomie przeżyć to widowisko.
Z bliska doskonale widać, jaką sprawnością muszą wykazać się tancerze, ile wysiłku wymaga przygotowanie całego występu, zarówno od strony technicznej, jak i artystycznej. Jest to bez wątpienia ogromne przedsięwzięcie. Mieliśmy też okazję zajrzeć za kulisy występu, zobaczyć przygotowania i próby.
“Mazowsze” pokazało folklor nie tylko ze swojego rodzimego województwa. To była ponad dwugodzinna podróż przez kulturę ludową całej Polski, okraszona niezwykłymi kolorami, kostiumami i oprawą muzyczno-wizualną. Koncert zakończony został w pełni zasłużoną owacją na stojąco.
Jeżeli pieśni i tańce ludowe kojarzyły Ci się głównie z czymś mało ciekawym i nieco przestarzałym, to musimy wyprowadzić Cię z błędu. Koncert zespołu “Mazowsze” jest widowiskiem absolutnie dla każdego, kto choć odrobinę potrafi docenić nie tylko folklor, ale przede wszystkim umiejętności artystów. Tego nie da się opisać ani pokazać na zdjęciach czy filmie. To trzeba zobaczyć na żywo!
Mamy nadzieję, że nasz wpis zainspirował Cię do ruszenia śladem tradycji i folkloru mazowieckiego. To bardzo zróżnicowany kulturowo region. Historia życia zwykłych ludzi tutaj porywa i wciąga. Przed nami jeszcze wiele ciekawych miejsc związanych z folklorem do zobaczenia takich jak Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu czy Muzeum Wsi Radomskiej. Cieszymy się jednak bardzo, że naszą przygodę z mazowieckim folklorem zaczęliśmy w mniejszych i mniej znanych obiektach. W podróży bowiem bardzo ważni się ludzie i historie, które mają do opowiedzenia. A my w każdym z odwiedzonych przez nas miejsc trafiliśmy na wspaniałych ludzi, z pięknymi historiami, które nas wciągnęły, zainspirowały i dzięki którym chcemy wiedzieć jeszcze więcej!
Wpis powstał w ramach IV Turystycznych Mistrzostw Blogerów organizowanych przez Polską Organizację Turystyczną. Przez cały czas wspierała nas Mazowiecka Regionalna Organizacja Turystyczna, za co bardzo dziękujemy.
#visitpoland #mistrzostwablogerow #polskibonturystyczny
Wolny weekend w stolicy? Poznaj 5 pomysłów na jednodniowe wycieczki z Warszawy.
Zajrzyj z nami Do Santander, czyli stolicy Kantabrii. Dowiedz się co zobaczyć w mieście. Jakie są najciekawsze miejsca i atrakcje.
Masyw Śnieżnika w pigułce. Trasy trekkingowe na 2 dni. Schronisko na Śnieżniku. Malownicze Międzygórze i Wodospad Wilczki – prawdziwa perełka Dolnego Śląska.
Polecamy miejscówki do zjedzenia i noclegi w Górach Świętokrzyskich. Dowiedz się, gdzie znaleźć regionalną kuchnię a porcje zadowolą najbardziej wygłodniałych.
Toskania, kraina cyprysowych alejek, agroturystyk i winnic i klimatycznych średniowiecznych miast i miasteczek. Które miejsca w szczególności warto odwiedzić w tym regionie?
Odwiedziłem największy kryty park wodny w Europie. Dowiedz się jakie skrywa atrakcje. Dlaczego nie dostał pełnej oceny?
Świetna opowieść, przyjemnie poczytać o historii naszego regionu. ❤️
Dziękujemy, nas te wyjazdy dużo nauczyły 🙂